Uszkodzona koparka postała w wykopie do poniedziałku 12 września a później grzecznie wyjechała na drogę i zaczołgała się na podczołgówkę i dalej "na bazę". Diabli mnie brali, gdyż pogoda była wymarzona na dokończenie prac ziemnych i szybki start z fundamentami. Dyrektor techniczny firmy od której miałem koparkę solennie obiecał mi że sprawę traktują "honorowo" i koparka zostanie naprawiona "w mgnieniu oka" Złożyłem wizytę "na bazie" gdzie okazało się że uszkodzeniu uległo "tylko" łożysko w przekładni która obraca koparkę. Sprawa dosyć skomplikowana - sama "przekładnia" napędzana sporym hydraulicznym silnikiem wygląda jak b. duże naczynie przeponowe. Okazało się że pomimo niewyobrażalnych dla laika wymiarów łożyska część jest stosunkowo łatwo dostępna i koparka za 2-3 dni będzie gotowa do pracy.
Panowie z bazy obiecali założyć narzędzie specjalne, które pokona skałę na mojej skarpie bez ceregieli....
Oto owo monstrum w całej okazałości już po ponownym przewiezieniu na naszą działeczkę....
Sprawa istotnie została potraktowana z należytym honorem i dyrektor "dorzucił" jeszcze jedną skromniejszą maszynę tak aby roboty poszły gładko i bez niespodzianek.
Na małej działeczce pracowały więc: Brawal z zakutym "pazurkiem" do przewczesywania, wyciągania i "skrobania" gór z piaskowca poprzerastanych łupkiem oraz skromniejszy od niego Liebherr (22 tony; łyżka1,8m3) wyciągający góry urobku.
Problemy zostały z należytym zapasem mocy zażegnane.
Zaprosiłem Pana Józka ponownie celem dalszego nadzorowania prac ziemnych. Zgodnie z jego propozycją "popartą" przeze mnie stosowną ilością żołądkowej PAN Józek stał się dla mnie JÓZKIEM - dzięki Ci Józku za wspomożenie w tym dziwnym dniu!
Brawal szybko zakończył niezbędną "pielęgnację" skał zerwawszy ich ze 300m3 i nastąpiło pożegnanie z tym dzielnym czołgiem-koparką. Ale jak się okazuje przewiezienie potwora na bazę wymaga sporych ceregieli. Otóż sprzęt jest na tyle "gabarytowy": że każdorazowy przejazd droga publiczną wymaga stosownej "papierologii" a ponadto zanim wyjedzie musi zostać pozbawiony sworznia wysięgnika gdyż nawet po złożeniu w skarajne dolne położenie na podczołgówce mierzy ponad 5m wysokości i przejeżdżając zrywa okoliczne napowietrzne linie telekomunikacyjne i elektryczne. Sworzeń ów po "zbiciu" pozwala na głębokie poskładanie wysięgnika.
A oto wspomniana operacja: