Roboty ziemne - podejście pierwsze 08.09.2011
Wiedzieliśmy już, że nasza skarpa może kryć w sobie nieco większe niespodzianki niż tylko gliniastą glebę przykrytą warstwą humusu więc od razu uzbroiłem się w jedną z największych kopaerk dostępnych na lokalnym rynku. Przyjechało toto na "podczołgówce". nazywa się BRAWAL a urodziło się w zakładach zbrojeniowych BUMAR jako młodszy - cywilny brat czołgu T34. Duże naczynie mieści niespełna 2m3 urobku na raz! Silniki ryczą jak opętane! 200KW mocy i 32 tony żelaza zabrało się za roboty ziemne...
Śpiesznie też zaprosiłem tatę serdecznego kolegi z Gorlic aby wspomógł mnie swoim doświadczeniem w temacie właściwego wybrania ziemi. Jak wspomniałem spadek terenu jest spory i założona w projekcie ława składająca się z 2 schodów (po 40cm każdy) nie poradzi (fundament w zalezności od przyjetej koncepcji musiałby być wkopany od góry na ponad 4m w przeciwnym przypadku dolna część ławy "sterczałaby" nad ziemią w dolnej części budynku) Pan Józek rozstawił niwelator radzieckiej konstrukcji a ja biegałem z teleskopową łatą po wykopie...
Szybko jednak okazało się, że pomimo dostawy 200 litrów diesla przez brygadę pomocniczą (groteskowo wyglądało dwóch budrysów toczących wielką bekę do wykopu ;-)) koparka jednak nie dokończy swojej pracy w tym dniu... Szlag trafił jakieś ustrojstwo, które obraca koparkę. Do wykopu poleciało parę kilogramów stalowych okruchów z przekładni no i trochę "krwi" z maszyny - czyli oleju przekładniowego - słowem pierwsza porażka...